Zmiana pracy – czy warto ryzykować oraz moje poprzednie prace

Zmiana pracy - czy warto ryzykować oraz moje poprzednie prace
Zmiana pracy – czy warto ryzykować oraz moje poprzednie prace

Jestem właśnie na etapie pisania mojej książki i jest to dla mnie czas trochę niespodziewanej refleksji. Będzie to tytuł, który da Wam dużą dawkę wiedzy oraz inspiracji do zmian w życiu, znajdą się tam również bardzo ciekawe historie. Muszę przyznać, że opisywanie na potrzeby książki moich poprzednich zajęć zawodowych dało mi dużo do myślenia na temat zmiany pracy i zarabiania pieniędzy. Zrozumiałem, jak wiele faktycznie można poprawić w swoim życiu, i chcę Wam dzisiaj pokazać, że całkowita zmiana pracy, zawodu lub założenie swojej firmy jest w ciągu kilku lat całkowicie wykonalne. Udowodnię też, że porażki zawodowe zmuszają nas do zmian, które finalnie mogą zbliżyć nas do sukcesu.

Bardzo się zdziwiłem, gdy podsumowałem moje ostatnie lata pod kątem zawodowym, szczególnie gdy zobaczyłem listę porzuconych przeze mnie zawodów. Często wydaje nam się, że w naszym życiu jest jakiś ustalony porządek rzeczy, który trudno jest zmienić. Powiedzmy, że mieszkasz w danym mieście, pracujesz u jakiegoś przedsiębiorcy i zarabiasz określoną kwotę. Wydaje Ci się, że to jest normalny stan rzeczy. Możliwe, że masz w głowie wykreowaną wizję własnej osoby i uważasz, że Twoje życie za bardzo nie może się już zmienić. Jeżeli czujesz, że tak faktycznie jest, i myślisz, że zmiana pracy nie jest dla Ciebie, to chcę trochę zburzyć Twoje postrzeganie świata moją historią zawodową. Mam wyższe wykształcenie, ukończyłem raczej kiepskie studia o kierunku zarządzanie. Niestety nic specjalnego się tam nie nauczyłem, co poskutkowało trudnym startem na rynku pracy.

Poniżej znajdziesz chronologicznie przedstawione prace, które wykonywałem. Powiedzmy, że to w pewnym sensie moje CV z wieloma wnioskami dla Ciebie.

Częsta zmiana pracy źle wygląda w CV, czyli trochę o moich zawodach…

Monter w fabryce części samochodowych – była to moja pierwsza praca, podjąłem ją jeszcze w wieku dziewiętnastu lat. Dostałem ją po znajomości, ponieważ w tamtych czasach (rok 2005) o posadę nie było tak łatwo jak dziś. Ta praca była wymagająca fizycznie, ponieważ należało wkładać ciężkie, metalowe części do ogromnej maszyny, która je spawała i tworzyła kolejną, większą już część (metalowe oparcia do samochodów), w dodatku niesamowicie monotonna – każda minuta ciągnęła się jak godzina. Był to system dwuzmianowy, więc co drugi tydzień poranna zmiana wymagała ode mnie pobudki o czwartej rano, abym zdążył stawić się na hali produkcyjnej najpóźniej o szóstej. Czułem, że kompletnie nie pasuję do tego miejsca oraz do ludzi tam pracujących. Po miesiącu zmagań otrzymałem pierwszą wypłatę – 1016 złotych. Długo tam nie wytrzymałem, zwolniłem się po dwóch miesiącach.

Pracownik hali produkcyjnej – w czasie studiów wyjechałem do Anglii, aby trochę popracować i podszkolić język. Zarejestrowałem się w kilku agencjach pracy i przyjmowałem się, gdzie tylko się dało. Miałem okazję pakować panierowane kurczaki w fabryce, a w innej fabryce patrzeć, jak małe kurczaki się wykluwają i są sortowane. Sprzątałem śmierdzące inkubatory po wyklutych kurczakach – ten zapach ciężko opisać słowami. Zajmowałem się też przeprowadzką fabryk oraz pracowałem w wytwórni piklowanych warzyw. Zostałem nawet operatorem maszyny, która zakręcała słoiki z cebulkami. Większość tych zajęć była strasznie nudna, wtedy zyskałem pewność, że praca w fabryce to raczej marnowanie sobie życia. Zarabiałem niecałe sześć funtów na godzinę – to była całkiem fajna stawka, jak na tamte czasy.

W Anglii miałem też okazję zobaczyć, jak żyją pracujący tam Polacy. Mieszkaliśmy u brata mojej ówczesnej dziewczyny, który hodował w szafie zielsko pod wielką lampą. Drugi z lokatorów był dealerem. W domu pojawiali się dziwni ludzie, a ilości marihuany przechodzące w tym miejscu z rąk do rąk były ogromne. Wszyscy ciągle imprezowali, palili trawę i pili whisky, a ja zrozumiałem wtedy, że jest to bardzo zły pomysł na życie. Nieszczególnie miałem ochotę zadawać się z tamtejszym towarzystwem, więc po kolejnej awanturze domowej spakowałem się i kupiłem bilet na samolot do Polski. Po powrocie do kraju wybrałem wszystkie pieniądze z angielskiego konta i wyrzuciłem kartę do śmietnika. Tak skończyła się moja brytyjska przygoda z pracą oraz tamtejszymi Polakami.

Pierwsza własna firma – po ukończeniu studiów licencjackich i po okresie dorywczej roboty w fabrykach przyszedł czas na szukanie prawdziwej pracy. Niestety moje studia okazały się nic niewarte i dostanie pracy nawet w sklepie komputerowym okazało się sporym wyzwaniem. Postanowiłem założyć własną firmę i zająć się filmowaniem (głównie wesel). Wziąłem dotację z Unii na sprzęt (około 15 000 złotych) i stopniowo rozkręcałem własny biznes. Szybko zdobywałem nowych klientów, po około pół roku zarabiałem całkiem nieźle, ponieważ w sezonie realizowałem nawet kilka zleceń miesięcznie. To zajęcie było całkiem ciekawe, ponieważ jeździłem w różne miejsca i poznawałem nowych ludzi. Pomiędzy weselami montowałem materiał w domu i cieszyłem się wolnością. Zrozumiałem wtedy, że własna firma jest o wiele ciekawsza od etatu.

Moje pierwsza firma, czyli filmowanie głównie wesel
Moja pierwsza firma, czyli filmowanie głównie wesel – rok 2009 (tak wiem - miałem wtedy włosy 😅)

Po dwóch latach postanowiłem jednak wszystko rzucić i zrezygnować z mojej firmy. Chciałem chociaż trochę wykorzystywać pasję (grałem na gitarze basowej) do zarabiania pieniędzy, więc zdecydowałem się stworzyć zespół grający na weselach. W międzyczasie zrealizowałem ostatnie zlecenia związane z filmowaniem i spaliłem za sobą mosty – zamknąłem działalność, sprzedałem sprzęt i odwołałem nagrania zamówione na następny rok. To był koniec – nadszedł czas na granie muzyki. Niestety zespół weselny szybko się rozpadł ze względu na duże ilości wypijanego przeze mnie alkoholu oraz mój mały romans z naszą wokalistką. W ten oto sposób ponownie zostałem bez niczego. Później przez jakiś czas znowu filmowałem wesela, lecz tym razem pracując dla kogoś innego.

Staż w dużej korporacji – po trudnym okresie i utracie własnej firmy postanowiłem spróbować sił w korporacji. Dostałem staż w fabryce Fiata w Tychach i miałem okazję zobaczyć, jak wygląda praca biurowa w dużej firmie. Robiłem prezentacje w PowerPoincie i analizowałem jakieś nudne wykresy. Czułem się okropnie w swojej roli i każdego dnia czekałem, aż tylko będę mógł wrócić do domu. Wychodziłem z biura zawsze pięć minut przed czasem. Nie widziałem sensu pracy, w której nie miałem żadnego wpływu na losy firmy. Nie podniecała mnie wizja spędzenia w takim miejscu większości mojego życia. Jakiś czas po stażu zostałem nawet zaproszony na rozmowę kwalifikacyjną, ale na nią nie poszedłem. To była moja szansa na „normalną” pracę po studiach, ale w czasie stażu widziałem ludzi, którzy odchodzili na emeryturę, i zdecydowanie nie chciałem być kiedyś w ich skórze. Na szczęście potrafiłem sobie wyobrazić, że wybierając pracę w takim miejscu, spędzę większość życia w biurowcu, a to mi zdecydowanie nie odpowiadało. Postanowiłem szukać dalej.

Kierowca ciężarówki – to może się wydać zabawne, ale pracowałem jako kierowca tira. Po stażu w korporacji zrobiłem potrzebne uprawnienia i zostałem zawodowym kierowcą ogromnej ciężarówki. Miałem okazję zrobić kilka kółek po Europie, odwiedziłem Niemcy, Włochy, Austrię, Węgry, Słowację i Słowenię. Kolejny już raz czułem się nie na miejscu. Życie w kabinie i jedzenie z miski nie było dla mnie, chociaż mocno ciągnęło mnie do podróżowania. Zarobki też były nie najgorsze – można było zarobić cztery, może pięć tysięcy złotych miesięcznie, ale cena tego była jednak dla mnie zbyt wysoka.

Takim autem miałem okazję jeździć po Europie
Takim autem miałem okazję jeździć po Europie

Dość szybko odpuściłem temat jazdy międzynarodowej. Kursowałem jeszcze jako kierowca busa, pracowałem też w lokalnej hurtowni warzyw i owoców. W tamtych miejscach również nie wytrzymałem zbyt długo. Po kolejnej porażce bardzo się poddałem i przechodziłem niesamowicie trudny okres w życiu. Do dziś posiadam uprawnienia na cztery kategorie prawa jazdy – wszystkie zdane za pierwszym razem.

Zmiana pracy na stanowisko kierowcy okazała się nietrafionym wyborem
Zmiana pracy i objęcie stanowiska kierowcy okazało się nietrafionym wyborem

Pracownik magazynu – po dłuższym czasie bez pracy byłem w bardzo złym stanie psychicznym. Uratowała mnie wtedy książka Sekret milionera, która pozwoliła mi uwierzyć w siebie. Przeprowadziłem się do Krakowa, wynająłem mieszkanie i zatrudniłem się w magazynie odzieży używanej. To była bardzo ciężka praca fizyczna, ponieważ wymagała dźwigania ogromnych worków z ubraniami. Nie lubiłem tej roboty, zdecydowanie nie była dla mnie. Postanowiłem jednak, że wytrzymam. Chciałem pokazać sobie, że dam radę, miałem też rachunki do opłacenia. Zarabiałem 1800 złotych miesięcznie, ledwo starczało na wynajem mieszkania oraz na życie. Po kilku miesiącach zostałem zwolniony – szef stwierdził, że się nie nadaję.

Kierowca skutera (rozwożenie posiłków) – po utracie pracy w magazynie trafiłem do restauracji indyjskiej w centrum Krakowa, gdzie odpowiadałem za rozwożenie posiłków. Kompletnie nie znałem topografii miasta i nie miałem nawet jeszcze smartfona z mapami, ale dawałem radę. Zresztą wykonywałem średnio jeden dowóz dziennie, resztę czasu spędzałem na poznawaniu nowych ludzi. Kiepska praca kierowcy okazała się zbawienna, ponieważ trafiłem w sam środek towarzyskiego życia w Krakowie i spotkałem wiele ciekawych osób. Zarabiałem siedem złotych za godzinę plus marne napiwki. Starczało jakoś na jedzenie oraz na czynsz. Praca była za to bardzo lekka i dzięki niej poznałem świat gastronomii, który miał mnie z czasem bardzo pochłonąć.

Kelner – w restauracji czułem się jak w domu i szybko awansowałem. Praca kelnera okazała się bardzo ciekawa i wciągnęła mnie na kilka dobrych lat. Pomimo niskiej stawki godzinowej (na początku było to pięć złotych za godzinę) zarabiałem całkiem nieźle na napiwkach. Obsługiwałem ludzi z całego świata, każdego dnia uczyłem się nowych rzeczy. Była to często niewdzięczna praca (ludzie potrafią być okropni), ale przebywanie w ładnej restauracji i drinki ze znajomymi po pracy przypadły mi do gustu o wiele bardziej niż hala fabryczna o szóstej rano. Przynajmniej miałem porównanie. Do tego dochodziły praca z fajnymi osobami (spotykałem zupełnie inny typ ludzi niż w fabryce lub w magazynie), elastyczny grafik i luźna atmosfera. Muszę przyznać, że pierwszy raz w życiu poczułem się w pracy jak w domu. Lubiłem to zajęcie, chodziłem do restauracji z przyjemnością. W pracy poznałem też moją obecną narzeczoną. Bycie kelnerem bardzo nauczyło mnie życia, ponieważ każdego dnia czekało na mnie wiele małych wyzwań.

Praca kelnera to jedna z niewielu prac, które lubiłem
Praca kelnera to jedno z niewielu zajęć, które lubiłem

Menedżer restauracji – kelnerem byłem przez trzy lata i w końcu zostałem menedżerem lokalu, w którym pracowałem. Niespecjalnie chciałem przejmować tę bardzo odpowiedzialną funkcję, ale restauracja chyliła się ku upadkowi, a ja zostałem poproszony o pomoc. Zarządzałem restauracją przez dwa i pół roku. Postawiłem to miejsce na nogi i wkładałem w pracę całe swoje serce – przynajmniej do momentu, w którym szef kompletnie nie docenił moich starań. Była to praca trudna, pełna wyzwań, ale bardzo ciekawa. Samodzielne prowadzenie sporej restauracji w centrum Krakowa nie jest łatwe. Podobnie jak zarządzanie kilkunastoosobowym zespołem ludzi. Jako menedżer nauczyłem się pracować na stanowisku kierowniczym oraz zdobyłem doświadczenie życiowe, którego normalnie nie zdobyłbym przez całe swoje życie w zwykłej i nudnej pracy. Zarabiałem kilka tysięcy złotych miesięcznie (w zależności od obrotów knajpy), byłem jednak niedoceniany i wręcz wyśmiewany przez szefa, dlatego stopniowo tworzyłem własny biznes po godzinach, aby pokazać sobie, że nie muszę pracować na etacie do końca życia.

Amazon i własny blog – publikacją na Amazonie zająłem się, gdy byłem jeszcze kelnerem. Odłożyłem ten temat trochę na bok po tym, jak zostałem menedżerem, ale szybko zrozumiałem, że własna firma to najlepsza droga. Po godzinach pracowałem jak szalony, aby uwolnić się z etatu i nie mieć już nigdy więcej szefa nad głową. Po sukcesie na Amazonie wystartowałem z własnym blogiem oraz sklepem internetowym z kursami online. Lata pracy nad własnym biznesem w sieci się opłaciły – na Amazonie w najlepszych miesiącach zarabiam do 10 000 złotych na rękę, a blog zarabia dla mnie nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych miesięcznie. Sukces mojego biznesu zawdzięczam systematycznej pracy przez lata oraz zmianie mojego myślenia.

Dlaczego warto zmienić pracę?

Jak widać w szybkim streszczeniu mojej historii zawodowej, warto próbować nowych rzeczy i tworzyć coś swojego. Zmiana pracy w moim przypadku wielokrotnie okazywała się porażką, ale gdyby nie te wszystkie upadki, prawdopodobnie nigdy nie trafiłbym na temat Amazona i nie wystartowałbym ze swoim blogiem. Co więcej, praca w restauracji była bardzo ciekawym doświadczeniem. Etat może cieszyć i pewnie wiele osób idealnie się odnajdzie w dobrej pracy. Ja jednak zawsze szukałem czegoś dopasowanego do mnie i tym czymś okazała się własna firma w postaci bloga i publikacji książek na Amazonie. Chcę Ci w tym wpisie pokazać, że możesz bardzo wiele zmienić. Więcej, niż teraz myślisz. Może kilka razy w życiu zawodowym Ci nie wyszło lub szukasz dla siebie nowej i ciekawszej drogi. Trzeba po prostu próbować, nie można bać się zmian. Strach przed porażką potrafi nas zatrzymać w miejscu, które nie jest dla nas odpowiednie. Potrzeba sporo odwagi, żeby zostawić bezpieczne miejsce pracy i podążać w nieznane, ale to jedyna droga do naszego osobistego sukcesu.

Zmiana pracy – czy warto ryzykować oraz moje poprzednie prace – zobacz wideo:

Słuchaj w formie Podcastu:

Podcast możesz pobrać na dysk lub subskrybować na swoim urządzeniu w wybranych aplikacjach (ikonki w prawym górnym rogu Playera). Więcej informacji TUTAJ

Więcej informacji i darmowej wiedzy:

★☆★ DARMOWY KURS AMAZONA I BIZNESU ONLINE: ★☆★

★☆★ WIĘCEJ WIEDZY I MOTYWACJI: ★☆★

★☆★ MOJE PRODUKTY I KURSY ONLINE: ★☆★

★☆★ PROGRAM PARTNERSKI: ★☆★

★☆★ CZYM JEST „OD KELNERA DO MILIONERA”: ★☆★

Misją projektu „Od Kelnera Do Milionera” jest zmiana naszego życia na lepsze poprzez pokazanie, że wiele rzeczy można robić lepiej i inaczej niż wszyscy. „Od Kelnera Do Milionera” ma za zadanie dzielić się wiedzą i pomysłami związanymi z motywacją, sukcesem, pieniędzmi, nastawieniem do życia, zdrowiem, szczęściem, produktywnością, zarządzaniem swoim życiem, duchowością, związkami oraz wiele więcej.

★☆★ TOMASZ MICHERDA – KILKA SŁÓW O MNIE: ★☆★

Cześć! Nazywam się Tomasz Micherda.

Pasjonuję się biznesem internetowym (głównie publikacją książek na Amazonie oraz blogowaniem), książkami oraz rozwojem osobistym poprzez naukę i codzienne działanie. Jestem twórcą OdKelneraDoMilionera.pl – projektu mającego na celu zmianę naszego myślenia i poprawę jakości naszego życia.

Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej, to zapraszam Cię do artykułów na tym blogu oraz do subskrybowania mojego kanału na YouTubie.

Dziękuję bardzo za wsparcie i życzę Ci wszystkiego dobrego!

Skomentuj