Kiepska praca to najlepsza motywacja do zmian, czyli jak zamienić trudną sytuację w pracy na motywację do działania

Kiepska praca to najlepsza motywacja do zmian?
Kiepska praca to najlepsza motywacja do zmian?

To jest artykuł dla pracowników na etacie, ale szefowie niech czytają równie uważnie. Wiem, że wielu czytelników mojego bloga chce zmienić swoje życie pod kątem zawodowym. Nie odpowiada Wam kiepska praca na etacie, niskie zarobki oraz często macie dość osób, które otaczają Was na co dzień w pracy. Uważam, że to powszechny i bardzo poważny problem. Regularnie przecież słyszymy w naszym otoczeniu narzekania na wykonywaną pracę. Ja również przez to przechodziłem i jak wielu z Was po prostu chciałem się uwolnić od etatu oraz stworzyć własną firmę. W pracy na etacie spędzamy większą część naszego życia i zmarnowanie tego czasu w miejscu, które nas męczy jest poważną krzywdą, którą sobie sami wyrządzamy.

W tym wpisie pokażę jak kiepska praca może Cię właśnie zmotywować do podjęcia działań w kierunku koniecznych zmian. Zobaczysz jak rozwinąłem firmę, w której pracowałem wiele lat na etacie oraz jaką przykrą lekcję z tego wyciągnąłem. Lekcja ta jednak z czasem okazała się być najlepszą motywacją do rzucenia etatu.

Przedstawiona historia jest bardzo osobista i przeczytasz tutaj jak doszedłem do momentu w pracy na etacie, w którym coś we mnie pękło. Pokażę Ci jak kiepska postawa właściciela i szefa w mojej pracy doprowadziła do mojej przemiany i przy okazji do zamknięcia firmy, w której pracowałem.

Od kelnera do menedżera - to nie dla mnie?

Bohaterem dzisiejszej historii będę ja sprzed kilku lat. Pracowałem wtedy na etacie w restauracji jako menedżer w samym centrum Krakowa. Przepracowałem jako menedżer w tej restauracji dwa i pół roku, a wcześniej pracowałem również w tym samym miejscu jako kelner przez trzy lata. Byłem bardzo samodzielnym menedżerem, ponieważ mój szef i właściciel restauracji mieszkał na co dzień w Warszawie. Skutkowało to tym, iż musiałem w pełni odpowiadać za powierzone mi miejsce.

Zajmowałem się całą restauracją - rekrutowałem i zwalniałem pracowników, zamawiałem towary, załatwiałem sprawy urzędowe, sprzątałem toalety, zajmowałem się marketingiem, walczyłem z menelami, słuchałem narzekań gości i czasem wypraszałem tych najbardziej agresywnych. Byłem zdany praktycznie tylko na siebie i raczej mi to odpowiadało. Prowadzenie takiej firmy prawie samodzielnie było dla mnie wielkim wyzwaniem oraz najlepszą lekcją życia, którą odebrałem. Dzisiaj podzielę się z Tobą tą lekcją.

Czego chciałem od życia?

W restauracji, w której pracowałem od trzech lat jako kelner zwolniła się posada menedżera. Firma od lat miała sporo problemów i kolejny już menedżer nie dawał sobie rady z tym miejscem. Ostatni z menedżerów po kilku tygodniach od rozpoczęcia pracy przepadł bez wieści (alkohol miał w tym prawdopodobnie swój duży udział) i restauracja prawie upadła. Wtedy za namową właściciela restauracji i zarazem mojego szefa postanowiłem podjąć się wyzwania - od października 2016 roku zostałem menedżerem restauracji w centrum Krakowa.

Pracując jako menedżer czułem się dumny i moja dziewczyna Paulina (teraz już narzeczona) również była ze mnie dumna oraz bardzo mnie wspierała. Była to już dość poważna i odpowiedzialna praca, w której czekało na mnie wiele wyzwań. Nie zdawałem sobie nawet na początku sprawy jak wiele tych wyzwań będzie, ale to może i dobrze. Działałem już wtedy na Amazonie i miałem na koncie kilka opublikowanych książek. Jednak dochody z tego źródła nie były dla mnie jeszcze na tyle duże, abym mógł odejść z etatu.

Powierzona mi restauracja była w kiepskiej formie i dręczyło ją wiele problemów. Nagminny brak zatowarowania oraz brak jakichkolwiek standardów. Zaniedbania były liczne i wynikały z wielu poprzednich lat, kiedy to restauracja była prowadzona źle, co zresztą miałem okazję widzieć na własne oczy pracując tam jako kelner.

Nie planowałem specjalnie kariery menedżera, ale postanowiłem spróbować i doprowadzić to miejsce to dobrej kondycji. Odłożyłem mój startujący biznes na Amazonie na bok (całe szczęście biznes mógł działać samodzielnie) i zająłem się prowadzeniem powierzonej mi restauracji na 100%. Z miesiąca na miesiąc poprawiałem wszystko co się tylko dało. Nie było to trudne w pewnym sensie, ponieważ tak bardzo dużo rzeczy wymagało tam poprawy. Wystarczyło wytrwać i nie poddawać się. Wygląd restauracji, czystość, procedury i po prostu codzienne dbanie o to miejsce - była to niekończąca się praca. Bardzo mocno usprawniłem marketing internetowy restauracji (na tym się znałem) oraz opracowałem systemy rozliczeń i faktur, który został potem wprowadzony w całej sieci tychże restauracji.

Efekty ciężkiej pracy oraz kubeł zimnej wody

Cały rok 2017 był dla mnie dużym sukcesem, jeżeli chodzi o prowadzenie restauracji. Jednak jeszcze nie wiedziałem, że czeka mnie bardzo bolesna (i korzystna dla mnie z czasem) lekcja pracy na etacie.

W połowie 2017 roku wyniki finansowe zarządzanej przeze mnie restauracji były bardzo dobre. Udało mi się nawet podwoić obroty w niektórych miesiącach i biznes mojego szefa kręcił się w końcu dobrze. Rozwiązałem wiele problemów dręczących to miejsce przez lata i sprawiłem, że restauracja działała sprawnie oraz zarabiała na siebie. Zrobiłem coś co nie udawało się innym menedżerom przede mną i byłem z tego dumny. Przez lata z bliska obserwowałem jak to miejsce marnuje swój potencjał przez złe zarządzanie oraz przez brak zainteresowania ze strony właściciela i menedżerów. Wiem, że wiele rzeczy można by pewnie zrobić lepiej niż ja zrobiłem, ale moja ciężka (i mądra) praca sprawiły, że restauracja w niecały rok stanęła na nogi.

Jednak na początku sierpnia 2017 roku wszystko się zmieniło i odebrałem jedną z najważniejszych lekcji życia. Lipiec 2017 roku był najlepszym miesiącem w historii tej restauracji i nigdy nie zapomnę jaki byłem dumny osiągając rekordowe wyniki finansowe prowadząc wtedy tą restaurację. Pobiłem rekord przychodu w firmie i co więcej zrobiłem to w miesiącu uważanym za najgorszy w roku (najlepsze obroty zawsze były w zimie).

Do tego restauracja miała się dobrze i wszystko funkcjonowało w przemyślany sposób. Czasy zarządzania ze szklanką whisky w ręce (tak niestety pracuje wielu menedżerów) minęły. Naprawdę poświęciłem wiele czasu na naprawienie tej firmy i byłem z tego dumny. Pomimo, iż nie czułem wielkiej sympatii do właściciela tego miejsca to jednak przepracowałem w tej knajpie wiele lat i miałem sentyment do tych krakowskich piwnic.

Poznałem tam wielu znajomych oraz moją obecną narzeczoną Paulinę, z którą razem pracowaliśmy na zmianie. Co więcej moja poprzednia dziewczyna (i przez chwilę nawet narzeczona) też pracowała tam ze mną. Jednak po rozstaniu musiała zrezygnować z pracy. 🙂

Bardzo lubiłem większość z pracujących ze mną osób i mogę śmiało powiedzieć, że praca w tym miejscu przez lata była dla mnie bardzo osobistą sprawą. Do tego miejsce to było po prostu fajne i praca w gastronomii jest czymś zupełnie innym niż praca w hali fabrycznej lub w biurze. Jeżeli ktoś z Was pracował w gastronomii to wie o co chodzi.

Kubeł zimnej wody i zmiana mojego myślenia

Po najlepszym miesiącu w historii i bardzo dobrych wynikach odwiedził mnie właściciel restauracji i mój szef zarazem. W sierpniu 2017 roku usiedliśmy razem do stołu, aby omówić sytuację firmy. Wiedziałem, że jest dużo do zrobienia, ale wiedziałem też, że wykonałem kawał dobrej roboty. Jednak nie byłem gotowy na to co miało się wtedy wydarzyć. Sytuacja, która mnie spotkała zabrała mi całą motywację do pracy w tym miejscu i odmieniła moje życie na przestrzeni lat. Co więcej wszystko to zmieniło również losy tej restauracji oraz ludzi tam pracujących. To co usłyszałem od właściciela restauracji zmusiło mnie wręcz do stworzenia mojego biznesu oraz doprowadziło z czasem do zamknięcia restauracji w bardzo nieprzyjemny sposób.

Koszty są bardzo wysokie, jak dla mnie możemy w każdej chwili zakończyć naszą współpracę - powiedział do mnie szef.

Pracowałem jak szalony przez ostatni rok i doprowadziłem firmę od wizji bankructwa do dobrej oraz stabilnej sytuacji. Wkładałem całą swoją energię w rozwój restauracji i miałem do tego świetne wyniki. Co więcej byłem gotów kontynuować ten proces i odpuściłem praktycznie całkowicie pracę nad publikacją książek na Amazonie. Po tych słowach, w ciągu minut cała moja motywacja i wiara w pracę została dosłownie zniszczona. Brak docenienia mojego zaangażowania (oraz dobrych wyników) połączone z poniżeniem mojej osoby przez właściciela restauracji zadecydowało o moim przyszłym losie oraz o losie tego miejsca.

Niestety właściciel restauracji był osobą, która bardzo lubiła się wywyższać nad innymi. Szczególnie nad swoimi pracownikami i na przestrzeni lat byłem świadkiem wielu podobnych sytuacji. W tym wypadku lekcja, którą odebrałem była dla mnie bardzo korzystna. W najbliższych miesiącach targany złością przestałam skupiać się na walce o firmę, w której pracowałem. Zrozumiałem, że muszę skupić się na moim własnym biznesie.

Negatywna motywacja oraz strach przed bezsensowną pracą

Wiele osób może sobie pomyśleć, że zachowałem się nie do końca dobrze skupiając się na własnym biznesie i że odpuściłem starania w pracy na etacie. To jednak nieprawda. Pomimo utraty motywacji do pracy na etacie rok 2017 zamknąłem z rekordowym obrotem i spełniłem zakładany target sprzedażowy. Zostałem nawet zapytany na spotkaniu wigilijnym menedżerów pod koniec 2017 roku jak mi się udało osiągnąć taki sukces. Odparłem, że systematyczna praca zawsze daje efekty.

Robiłem co trzeba i firmę, w której pracowałem prowadziłem jak należy do samego końca mojej pracy na etacie na początku 2019 roku. Jednak rok 2017 po pamiętnej rozmowie w sierpniu miał być moim pierwszym rokiem sukcesów poza etatem. Targały mną trudne emocje, które dawały mi ogrom motywacji do pracy dla siebie. Kolejną i już finalną motywacją do działania była sytuacja z pewnej imprezy w restauracji, w której mój szef postanowił kolejny raz wywyższyć się.

Mogę go w każdej chwili zwolnić - powiedział śmiejąc się w towarzystwie mój szef wskazując na mnie.

W tym momencie naprawdę ciężko jest mi opisać jak bardzo straciłem motywację do wykonywanej przeze mnie pracy w tym miejscu oraz zarazem jak straciłem szacunek do pracodawcy, czyli do mojego szefa.

Zauważ jak bardzo poniżanie innych może skutkować negatywnie na ich stosunek do Twojej osoby. Mówi o tym również Dale Carnegie w swojej bestsellerowej książce “Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”. Pisze on, że uraza i niechęć spowodowane krytyką mogą tylko zdemoralizować pracowników. Jest to święta prawda i poniżanie pracowników przez właściciela restauracji, w której pracowałem doprowadziło z czasem do upadku tego biznesu.

Kiepska praca dała mi najlepszą motywację do zmian

Postanowiłem zamienić moją złość na motywację do pracy w biznesie online. Pracowałem jak szalony. Wstawałem nieraz o szóstej rano i pracowałem do późna w nocy. Wykorzystywałem każdą wolną chwilę do publikacji kolejnych produktów na Amazonie i opracowałem wtedy mój sposób na tworzenie bardzo dużych ilości prostych automatycznych produktów na tej platformie.

Na grudniowym wigilijnym spotkaniu menedżerów naszej sieci restauracji w Łodzi zostałem nawet lekko pochwalony za wyniki, ale było już za późno. W grudniu moja sprzedaż na Amazonie osiągnęła ilość prawie tysiąca pięciuset sztuk i zrozumiałem, że jestem na dobrej drodze. Wynikało to z dużego poświęcenia - przez ostatnie miesiące każdą wolną chwilę poświęcałem na tworzenie produktów i zwiększenie swojego dochodu pasywnego. Całe szczęście potrafiłem zamienić negatywne emocje w motywację. Zamiast załamywać się lub szukać innej pracy postanowiłem działać dla siebie. Dzięki temu stworzyłem do końca 2017 roku około sześćset produktów na Amazonie, które zapewniły mi dochód pasywny w wysokości drugiej wypłaty menedżera. Ktoś może powiedzieć, że to nie jest wielka kwota, ale ten zarobek był całkowicie pasywny i pozwolił mi odłożyć solidną poduszkę finansową w następnym roku. Co więcej zrozumiałem, że się da stworzyć działający i automatyczny biznes pomimo dużej ilości pracy na etacie. To był mój sukces i dzięki temu wiedziałem po prostu, że się da.

Zdobywania wolności ciąg dalszy

Pomimo działającego biznesu i coraz większych oszczędności nie mogłem tak od razu odejść z pracy. Wraz z narzeczoną byliśmy na etapie kupna naszego mieszkania i poza wydatkami musieliśmy również zmierzyć się z tematem kredytu hipotecznego. W tym wypadku (nawet pomimo dużego wkładu własnego, który posiadaliśmy) praca na etacie była bardzo mile widziana przez bank i bez etatu finansowanie mieszkania byłoby niemożliwe. Moją złość musiałem jeszcze na chwilę odłożyć na bok i prowadzić restaurację dalej.

Kiepska praca musiała mi jeszcze chwilę potowarzyszyć, ale jako menedżer byłem tam szefem i postanowiłem wykorzystać fakt. Wystartowałem wtedy z moim blogiem, którego teraz czytasz. Spędzałem w restauracji całe dnie i często moja praca polegała na nadzorowaniu innych. Zawsze byłem dobry w tym co robiłem i moją specjalnością automatyzowanie wszystkiego co się tylko da. Wbrew pozorom nawet tak nieprzewidywalny organizm jak restauracja można w miarę zautomatyzować. Dzięki temu w spokojniejsze dni miałem wiele czasu wolnego w pracy, który poświęcałem na tworzenie treści na mojego bloga oraz na pracę na Amazonie. Menedżerowie przede mną nadmiar czasu wolnego w pracy spędzali przy szklance whisky i rozładowywali w ten sposób napięcie. Ja postanowiłem działać i wykorzystać sytuację, iż siedzę często bezczynnie z laptopem w ręce. Ciekawostką może być fakt, iż tworząc bloga i biznes na Amazonie w trakcie pracy nauczyłem się masy nowych rzeczy, które wykorzystywałem również skutecznie do promocji restauracji.

Jaki był finalny skutek pamiętaj rozmowy z szefem?

Trochę ponad półtora roku po rozmowie, która zabiła we mnie całą motywację do pracy na etacie i zarazem zmotywowała do skupienia się na biznesie nadszedł czas na odejście na swoje. Regularny dochód pasywny z Amazona, coraz większa poduszka finansowa oraz niespodziewany sukces bloga sprawiły, że postanowiłem na początku 2019 roku finalnie odejść z etatu w restauracji.

Kolejny raz arogancja szefa jedynie przyśpieszyła cały proces, gdy na początku 2019 roku dowiedział się on o fakcie prowadzenia przeze mnie firmy poza etatem. Zostałem wtedy wyśmiany i zaproponowano mi wystawianie faktury pracodawcy zamiast wcześniejszej umowy o pracę. Miarka przebrała się już dawno, ale postanowiłem już dłużej nie czekać. Będąc w Warszawie poinformowałem szefa o tym, iż rezygnuję z pracy i zaleciłem jak najszybsze poszukiwania osoby na moje miejsce.

Niestety negatywne skutki działań właściciela miały o wiele większy zasięg. Jego arogancja zapewniła mi niesamowitą motywację do działania, biznesowy sukces i możliwość odejścia z etatu. Jednak dla osób pracujących w restauracji oraz dla samej firmy skutki były opłakane. Firma wkrótce miała przestać istnieć i wiele osób niestety miało też wtedy stracić swoją pracę bez żadnego uprzedzenia.

Nowy menedżer został wybrany przez szefa na kilka tygodni przed moim odejściem. Miałem go przeszkolić i wdrożyć do pracy. Niestety wyraźnie nie zależało mu na otrzymanej pracy. Zarobki, które mu zaoferowano tej motywacji też raczej nie zwiększały. Spóźniał się i nie był kompletnie zainteresowany swoimi obowiązkami. Wszyscy pracownicy doskonale to widzieli i wszystko to w połączeniu z faktem mojego odejścia poskutkowało fatalną atmosferą w miejscu pracy. W restauracji zapanowała ogromna niepewność i wiele osób postanowiło powoli szukać nowej pracy.

Mimo wszystko ostatnie tygodnie mojej pracy minęły dobrze i przekazałem obowiązki nowej osobie. Jak się niestety szybko okazało miały być to ostatnie tygodnie istnienia restauracji, w której spędziłem ostatnie pięć lat mojego życia.

Nowy menedżer okazał się być bardzo złym wyborem mojego szefa. Odwiedzał restaurację jedynie na kilka godzin dziennie i większość obowiązków “spychał” na pracowników, którzy i tak czuli się bardzo niepewnie. Okazał się być dodatkowo kolejnym menedżerem, który lubuje się piciu alkoholu w pracy. W ciągu tygodni wszystko się dosłownie posypało. Pracownicy stracili resztki cierpliwości, a nowy menedżer stracił w pierwszych dniach szacunek w ich oczach. Część zaczęła odchodzić z pracy, a pozostali starali się ratować sytuację kontaktując się z właścicielem, który zdawał się kompletnie nie interesować własną restauracją. Zrobiło się gorąco i kolejne zaniedbania nawarstwiały się coraz bardziej. W kilka tygodni po moim odejściu restauracja zmieniła się z firmy o stabilnym działaniu w firmę, która się dosłownie rozpada na kawałki.

W marcu 2019 roku niekompetencja nowego menedżera oraz brak zainteresowania tematem właściciela doprowadziły do sytuacji, w której nie było odwrotu. Właściciel był zmuszony odsprzedać restaurację za niewielką sumę. Pracownicy, którzy zostali stracili pracę z dnia na dzień, a niektórzy przychodząc do pracy nawet nie zostali poinformowani o tym, że lokal jest nieczynny. Tak zakończyła się historia tego miejsca.

Jakie są wnioski z tej historii? Kiepska praca to najlepsza motywacja do zmian!

Przede wszystkim pamiętaj, że będąc w trudnej sytuacji zawodowej w życiu możesz to przekuć na swoją korzyść. Niskie zarobki, niewdzięczną pracę i negatywną postawę osób w miejscu pracy możesz zmienić w najlepszą motywację. Często motywacja bólem jest bardziej skuteczna niż motywacja przyjemnością.

Odwrotnym przykładem może być tutaj sytuacja wielu osób, które pracują w dobrych warunkach. Jak trudne musi być pracować nad swoją firmą po godzinach, gdy na etacie jest Ci wygodnie? Niezłe zarobki i uznanie w miejscu pracy zdecydowanie nie zmotywują Cię do odejścia z etatu i do pracownia ponad siły w swojej firmie. Czy to zła sytuacja? Nie mam pojęcia. - zależy co chcesz od życia. Jednak w pewnym sensie jestem wdzięczny losowi za te trudne doświadczenia, które zmotywowały mnie do pogoni za tworzeniem własnej firmy oraz za moją pasją, którą jest blogowanie. Wiem prawie na pewno, że wygodny etat stłumiłby we mnie głód działania i prawdopodobnie nie byłbym teraz osobą, która pracuje w domu na własnych warunkach.

Dlatego pamiętaj - jeżeli jest Ci źle na etacie i czujesz, że nie docenia się Twojej pracy to wykorzystaj to. Pokaż tym wszystkim, którzy Cię nie doceniają na co Cię stać. Nie ważne czy postanowisz otworzyć swój biznes, zmienić pracę, czy po prostu pracować lepiej. Zamień negatywne emocje na realne działania w kierunku poprawy Twojego życia. Da Ci to z czasem wiele radości i satysfakcji.

Jeżeli jednak jesteś szefem i posiadasz pracowników to doceniaj ich, jeżeli na to zasługują. Nie ma nic gorszego niż brak szacunku do drugiego człowieka, który wykonuje dobrze swoją pracę. Brak szacunku do własnych pracowników sprawi, że wcześniej czy później odejdą od Ciebie, a Twój biznes może nawet przestać istnieć. Dokładnie tak jak to miało miejsce w przypadku restauracji, w której ja pracowałem.

Kiepska praca to najlepsza motywacja do zmian - zobacz wideo:

Słuchaj w formie Podcastu:

Podcast możesz pobrać na dysk lub subskrybować na swoim urządzeniu w wybranych aplikacjach (ikonki w prawym górnym rogu Playera). Więcej informacji TUTAJ

Więcej informacji i darmowej wiedzy:

★☆★ DARMOWY KURS AMAZONA I BIZNESU ONLINE: ★☆★

★☆★ WIĘCEJ WIEDZY I MOTYWACJI: ★☆★

★☆★ MOJE PRODUKTY I KURSY ONLINE: ★☆★

★☆★ PROGRAM PARTNERSKI: ★☆★

★☆★ CZYM JEST „OD KELNERA DO MILIONERA”: ★☆★

Misją projektu „Od Kelnera Do Milionera” jest zmiana naszego życia na lepsze poprzez pokazanie, że wiele rzeczy można robić lepiej i inaczej niż wszyscy. „Od Kelnera Do Milionera” ma za zadanie dzielić się wiedzą i pomysłami związanymi z motywacją, sukcesem, pieniędzmi, nastawieniem do życia, zdrowiem, szczęściem, produktywnością, zarządzaniem swoim życiem, duchowością, związkami oraz wiele więcej.

★☆★ TOMASZ MICHERDA – KILKA SŁÓW O MNIE: ★☆★

Cześć! Nazywam się Tomasz Micherda.

Pasjonuję się biznesem internetowym (głównie publikacją książek na Amazonie oraz blogowaniem), książkami oraz rozwojem osobistym poprzez naukę i codzienne działanie. Jestem twórcą OdKelneraDoMilionera.pl – projektu mającego na celu zmianę naszego myślenia i poprawę jakości naszego życia.

Jeżeli chcesz dowiedzieć się więcej, to zapraszam Cię do artykułów na tym blogu oraz do subskrybowania mojego kanału na YouTubie.

Dziękuję bardzo za wsparcie i życzę Ci wszystkiego dobrego!

Skomentuj