Jak straciłem 15 992 zł, czyli minusy self-publishingu w Polsce

Jak straciłem 15 992 zł na własnym produkcie
Jak straciłem 15 992 zł na własnym produkcie.

W dzisiejszym wpisie pokażę Wam, jak straciłem dużą kwotę pieniędzy oraz jak self-publishing w Polsce dał mi ostro finansowo (i czasowo) w kość. To będzie bardzo nietypowy post, ponieważ zarówno na moim blogu jak i w całym internecie mało kto tworzy treści, w których przyznaje się publicznie do porażek. Na blogach oraz na YouTubie można zazwyczaj znaleźć posty w stylu „Jak zarobiłem X złotych” i ja sam mam mnóstwo tego typu treści. Jestem jednak zdania, że wartością dla moich czytelników jest również dzielenie się własnymi porażkami, ponieważ to lekcja, dzięki której Wy możecie się wiele nauczyć i uniknąć kosztownych błędów w przyszłości.

Straciłem 15 992 zł na wydaniu książki Od kelnera do milionera

Długo się wahałem, czy opublikować ten wpis, ale bardzo często dajecie mi do zrozumienia, że cenicie moje materiały za ich wyjątkową szczerość. Dzisiaj przedstawię Wam w takim razie, ile kosztowało mnie wydanie własnej książki Od kelnera do milionera w Polsce metodą self-publishingu oraz ile na tym przedsięwzięciu straciłem (w sumie to tytuł tego posta zdradza wszystko od razu 🙂).

Chcę zaznaczyć też na samym początku, że ja sam mam się bardzo dobrze i moja firma przynosi mi satysfakcjonujące zarobki. Zbliżam się dużymi krokami do swojego pierwszego miliona i dlatego w tym roku postanowiłem zrobić coś dla siebie, zamiast tworzyć produkty stricte dla zysku. Chyba czasem jest tak w naszym życiu, że gdy finansowo odnosimy sukcesy, to zaczynamy realizować projekty dla samej frajdy ich robienia. Tak było właśnie w przypadku książki Od kelnera do milionera, której napisanie oraz wydanie było moim wielkim marzeniem od dłuższego czasu. Wielu z Was może się dziwić, że taka osoba jak ja czerpie satysfakcję z pracy przez prawie rok za darmo (pisanie i publikacja własnej książki). Przyznaję, że od końca 2019 roku do sierpnia 2020 skupiałem się bardzo mocno właśnie na swojej książce. Pisanie treści i organizacja całego procesu publikacji oraz sprzedaży własnego produktu fizycznego to ogrom pracy, który opisałem poście na temat self-publishingu. Wiem, że niektórym trudno jest pojąć, jak ktoś może poświęcić tak dużo czasu oraz pieniędzy na opublikowanie własnej książki, która do tego finalnie przynosi tak duże straty finansowe. Jeżeli jednak czytacie mojego bloga od jakiegoś czasu, to wiecie, że to właśnie książki zmieniły moje życie. Dzięki wiedzy oraz inspiracji z wartościowych książek przeprowadziłem się do Krakowa, smakowałem życia oraz stworzyłem bardzo dobrze zarabiający biznes, który dał mi wolność. Czy tego chciałem, czy nie, po prostu musiałem napisać i wydać swoją książkę. Zależało mi również na tym, żeby pomogła ona czytelnikom powtórzyć moje sukcesy i zainspirowała ich do zmiany.

Dobra książka, która sprzedaje się źle?

Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego czasem kiepskie produkty są bestsellerami. W mojej karierze czytelnika mogę wymienić mnóstwo książek, które są zwyczajnie słabe, a mimo to sprzedają się rewelacyjnie. Na swojej półce mam np. książkę znanego youtubera, która jest cienka, ma przesadnie dużą czcionkę (aby nadrobić brak treści), posiada błędy i jest merytorycznie słaba. Mimo to stała się bestsellerem. Marketing w postaci drogich samochodów jest jednak zawsze bardzo skuteczny – tej lekcji najwyraźniej nie odrobiłem. Mogłem przecież wziąć w leasing jakieś sportowe auto na potrzeby YouTube’a – wybrałem jednak skromne życie, oszczędzanie kapitału oraz inwestycję w nieruchomości. 🙂

W każdym razie na rynku jest równie dużo książek, które są bestsellerami i zarazem dają ogromną wartość czytelnikowi. Przykładem może być choćby książka Finansowy ninja, która inspirowała mnie (sposób jej publikacji opisany na blogu „Jak oszczędzać pieniądze”) podczas wydawania mojej książki. Wniosek jest taki, że zarówno rewelacyjny, jak i słaby produkt może zostać bestsellerem.

Choć sprzedaż książki Od kelnera do milionera jest kiepska, to jestem bardzo dumny z faktu, że dostarczyłem samodzielnie na rynek produkt wysokiej jakości. Od jakiegoś czasu otrzymuję maile od czytelników i wszystkie są bardzo pozytywne. Cieszy mnie to niesamowicie, ponieważ wiem, że daję wartość moim produktem, a nie tylko staram się na nim zarobić. Po cichu liczę też, że z czasem dobre opinie pozwolą książce zaistnieć trochę bardziej i pomogą mi pozbyć się nakładu z magazynu, co będzie oznaczało wyjście pewnego dnia na zero.

Dokładnie koszty oraz przychody z publikacji książki Od kelnera do milionera

Przejdźmy do analizy kosztów publikacji własnej książki w Polsce. Poniżej przedstawiam, ile dokładnie wydałem na publikację 300 sztuk papierowej wersji książki Od kelnera do milionera oraz jak przedstawiała się sprzedaż w okresie pierwszych dwóch miesięcy.

Wyniki sprzedaży książki Od kelnera do milionera za pierwsze 2 miesiące sprzedaży
Wyniki sprzedaży książki Od kelnera do milionera za pierwsze 2 miesiące sprzedaży

Sprzedałem około 80 książek papierowych oraz trochę pakietów z kursem online i e-bookiem. To bardzo słaby wynik, który dał mi 5501,30 zł przychodu.

Koszty publikacji książki Od kelnera do milionera
Koszty publikacji książki Od kelnera do milionera

Jak widać, lekko uproszczone koszty wydania książki to 21 493 zł (300 sztuk druku wersji papierowej) – można śmiało przyjąć, że było to trochę więcej, ponieważ nie uwzględniłem prowizji Tpay (1,3%), drobnych kosztów takich jak przejazdy, wyżywienie w czasie kręcenia filmów czy nocleg podczas wizyty w IMKER w Szczebrzeszynie. Największym kosztem jest tu przede wszystkim koszt mojej pracy, ponieważ przez wiele miesięcy po prostu siedziałem i pisałem treść. Podobno da się to wycenić, ale jak to zrobić, skoro pisanie książki to spełnianie mojego marzenia? W tym czasie mógłbym zrobić przecież wiele innych rzeczy, które przyniosłyby mi o wiele większy zarobek. Ja zdecydowałem się jednak zrobić coś dla siebie i wydać samodzielnie własną książkę. Biznesowo nie była to może najlepsza decyzja (jak na razie), ale teraz mogę przynajmniej spać spokojnie, bo zrobiłem to, co zawsze chciałem. 🙂

Dlaczego książka się nie sprzedaje?

To pytanie zadaje sobie pewnie wiele osób publikujących swoje produkty w formie książki na Amazonie. Moje najlepsze bestsellery na Amazonie nie były nigdy produktami stworzonymi z pasji, ale raczej prostymi książkami, takimi jak np.  poradnik seksualny dla kobiet (zlecam freelancerom pisanie e-booków) lub samodzielnie wykonane proste zeszyty. Właśnie takie produkty w moim przypadku otrzymywały łatkę bestsellera za granicą, a w przypadku książki Od kelnera do milionera, która zawiera ponad 400 stron inspiracji oraz wiedzy, mam problem ze sprzedażą choćby kilkuset sztuk.

Informacja o książce trafiła do dość dużego grona odbiorców dzięki mojemu blogowi, liście mailingowej, filmom na YouTubie oraz płatnej reklamie na Facebooku. Coś jednak nie zagrało i możliwe, że źle sformułowałem przekaz marketingowy mojego produktu. Co ciekawe, opinie o książce są bardzo pozytywne, ale mało kto zdecydował, że potrzebuje lektury, która pokazuje, jak przebyć drogę od zera do osoby, która dostaje od życia to, czego oczekuje.

Mam też wrażenie, że my, ludzie, wolimy jednak rozwiązania, które dają nam na tacy wiedzę na temat tworzenia firmy oraz zarabiania pieniędzy. Przykładem są moje kursy online, które pokazują w prosty sposób, jak zarabiać na Amazonie oraz jak tworzyć nowoczesną firmę w sieci. Na ten moment sprzedałem już wiele tysięcy sztuk kursów online i zdecydowanie mógłbym konkurować liczbą sprzedanych kursów z niejedną bestsellerową publikacją. Moja książka pokazuje natomiast dokładnie to samo co kursy (jak usprawniać swoje życie oraz jak tworzyć biznes), ale robi to głównie na płaszczyźnie naszych przekonań. Jej celem od początku była zmiana myślenia czytelnika, ponieważ uważam, że to właśnie to, jak myślimy, finalnie przekłada się na nasz sukces. Wiedza jest tylko niezbędnym dodatkiem do naszych pozytywnych przekonań – można ją łatwo zdobyć za kilkaset złotych np. z kursu, ale siłę do pracy przez lata jest o wiele trudniej w sobie wypracować. Może powinienem dołączać książkę do każdego kursu online, aby każdy kursant miał solidne efekty?

Podejmowanie ryzyka to część biznesu i życia – czy potrafisz?

Wnioski z tego artykułu każdy powinien wyciągnąć samodzielnie. Nie chcę, żeby przekaz z tego wpisu ktoś odebrał negatywnie i rezygnował ze swoich planów na wydanie samodzielnie książki. Zależy mi bardziej na pokazaniu Wam, że to zawsze my (self-publisherzy i przedsiębiorcy) bierzemy pełną odpowiedzialność za nasze czyny. To moje decyzje doprowadziły mnie do tej straty finansowej, podobnie jak moje decyzje dały mi własną firmę oraz wolność. Porażka jest zawsze elementem przedsiębiorczości i bez popełniania błędów nie zajdziemy daleko. Ja moje błędy pokazuję publicznie, aby każdy z Was mógł łatwiej podążać przed siebie.

Przede wszystkim już wiecie, ile kosztuje wydanie własnej książki w Polsce oraz jakie za tym idzie ryzyko. Ja od początku liczyłem się z tym, że mogę stracić na książce, i pierwsze miesiące sprzedaży pokazały, że tak się faktycznie stało. Trochę mi z tego powodu przykro, ale z drugiej strony mój biznes ma się dobrze i książka nie była nigdy projektem, który miał mi dać duże zarobki. Można nawet powiedzieć, że poniesione koszty zostały niezauważone przeze mnie na przestrzeni czasu, a z samej publikacji książki jestem bardzo dumny, ponieważ dostaję od Was bardzo pozytywny feedback i wiem, że wielu z Was po lekturze otrzymało nowe pokłady energii do działania. To jak na razie całkowicie mi wystarcza, jeżeli chodzi o moją satysfakcję. 🙂

Wiem jednocześnie, że dobry produkt sam się broni i reklamuje. Może nie liczę w przyszłości na wielkie przychody ze sprzedaży książki Od kelnera do milionera, ale jest spora szansa, że w długiej perspektywie czasu nakład się wyprzeda, a cały projekt może nawet otrze się o granicę opłacalności. Dziękuję wszystkim (na dzień dzisiejszy 86 osobom), którzy zakupili ten bardzo ważny dla mnie produkt. Wiem, że pomoże on Wam stawiać kolejne ważne kroki w życiu. Jeżeli natomiast jeszcze nie macie swojego egzemplarza, to zostało jakieś 214 podpisanych przeze mnie sztuk w magazynie. Możliwe, że drugiego nakładu nigdy nie będzie i jest to jedyna okazja, żeby kupić swój egzemplarz. 🙂

Jak straciłem 15 992 zł, czyli minusy self-publishingu w Polsce – zobacz wideo:

Słuchaj w formie Podcastu:

Podcast możesz pobrać na dysk lub subskrybować na swoim urządzeniu w wybranych aplikacjach (ikonki w prawym górnym rogu Playera). Więcej informacji TUTAJ

    8 replies to "Jak straciłem 15 992 zł, czyli minusy self-publishingu w Polsce"

    • Ryszard

      Witam,
      Zainspirowały mnie strony promujące KDP na Amazonie oraz webinary na ten temat po polsku i po angielsku. Ze względu na fakt, że mam napisanych trochę tekstów dla dzieci, które można już złożyć w kilka książeczek, postanowiłem spróbować się w roli piszącego wydawcy. Kiedyś ta sztuka mi się udała, ale były to czasy małych drukarń offsetowych (I połowa lat 90-tych), kiedy to rynek był w stanie wchłonąć sporo, także i moje wierszowane kolorowanki dla dzieci w nakładach kilkutysięcznych. Potem miałem długą przerwę, a moje dzieci dorosły i namówiły mnie, abym wrócił do literatury dziecięcej, gdyż uważały, że powinienem to pokazać światu. Miałem także inne sygnały i oceny pozytywne, po których zacząłem działać. I tu zaczęły się schody; kto próbował coś wydać w polskich tradycyjnych wydawnictwach, musi być uzbrojony albo w wielką cierpliwość albo w wielkie pieniądze, a najlepiej jedno i drugie. Nawet jeśli książka zostanie wydana, to jest to dopiero skromny początek, bo jeszcze reklama, dystrybucja, system sprzedaży, zwrotów itd. W tym wszystkim najgorszym z możliwych doświadczeń autora, przynajmniej według mnie, byłoby ujrzenie swoich niesprzedanych „arcydzieł” w supermarketowych koszach „Wszystko po 1 zł” lub co gorsza „Książki na wagę”.
      Dlatego z zainteresowaniem i nadzieją zapoznałem się z blogiem Pana, Pani Justyny oraz kilku innych osób działających na platformie KDP. Pomyślałem sobie, że to jest to – wydaje się utwór w formie e-booka i ewentualnie w formie papierowej, aby ktoś, to docenił wersję elektroniczną, mógł np. podarować komuś tradycyjną książkę. Odpadają zwroty i zaleganie makulatury w koszach, gdyż cyfrowy druk umożliwia wyprodukowanie tylu egzemplarzy, ilu jest chętnych na nabycie tegoż utworu. Znowu zacząłem działać. I znowu zaczęły się schody; skompletowałem ze swoich opowiadań książkę o smokach i z pomocą bardzo doświadczonych tłumaczy stworzyliśmy „Tales of bad and good dragons”. Kto czytał to po polsku i angielsku (około 10-12 osób) uważa, że jest to bardzo dobra literatura dla młodego czytelnika. Opublikowałem więc to na KDP amazon.com najpierw w wersji elektronicznej, trzymając przygotowaną wersję papierową. Niestety, po pierwszych dwóch tygodniach były 3 sprzedane egzemplarze, czyli 1 zakupiony przeze mnie i 2 zakupione przez moją rodzinę. Oczywiście, nikt mnie nie zna, więc z racji tylko tego, że pokaże się miniaturka mojej książki pośród innych pozycji z literatury dla dzieci i z działu fantasy, nic jeszcze nie wynika. Postanowiłem uruchomić kampanię reklamową dla swojej pozycji. I znowu nic – nie ma żadnych śladów, gdzie ta kampania i czy w ogóle ma miejsce, jak się odróżnia kampanię od promocji itp. Część wykonanych czynności przy tych opcjach jakby ginie mimo polecenia „Save & continue”.
      Być może ktoś ma jakieś doświadczenia, jak trafniej dobierać te kroki marketingowe, aby dotrzeć choćby do niewielkiej garstki odbiorców, bo jak na razie jest ona zerowa. Jestem człowiekiem skromnym, ale czasem trzeba się czymś pochwalić i uważam, że moje opowiadania nie zasługują, aby przepadły poprzez marketingową porażkę.
      Pozdrawiam,
      Ryszard Witkowski

      • Tomasz Micherda

        Dziękuję Ryszardzie za komentarz i początku zawsze bywają trudne. Ja też mam na swoim koncie wiele porażek, ale nie poddawałem się nigdy i z czasem pojawiło się też wiele sukcesów. Działaj dalej, zdobądź może dodatkową wiedzę i promuj swoje produkty.

    • Marcin Michalski

      Tomek,

      Jestem bardzo zaskoczony tą książką. Pochłaniam prawie każdy kurs i książkę biznesowo-marketingową, jaka tylko wyjdzie. Mam dlatego bardzo szeroki przegląd.

      Bardzo duży szacunek dla Ciebie za podzielenie się swoją historią – bardzo osobistą. Masz chłopie jaja, że podzieliłeś sie niektórymi historyjkami ze swojego życia, które wielu by przemilczało.

      Fantastycznie czytało się Twoją drogę od totalnego zera do bardzo fajnej pozycji życiowej.

      Strasznie mnie tylko dziwi, że uważasz że straciłeś 15k 🙂 Przecież ksiązką to projekt bardzo długoterminowy, dlatego jestem przekonany że w perspektywie czasu zarobisz jeszcze na tym.

      Inna sprawa to lejki sprzedażowe…. czy już odkryłeś ten temat? Zastanów się jaki lejek sprzedażowy może otwierać Twoja książka, jakie produkty powinny trafiać później do osób, które ją kupią. Dzięki temu inaczej będziesz mierzył przychody z tej książki i być może podwyższysz swoją barierę kosztu pozyskania.

      Tak jak mówię – czytałem 100-200 książek o marketingu, biznesie i samorozwoju, ale Twoja sprawiła że zrozumiałem, że rutyny są cholernie istotne.

      Zacząłem od wprowadzenia rutyn w swojej rodzinie, aby mieć po prostu więcej czasu na projekty „dodatkowe”. Zrozumienie magii rutyn jest dość odkrywające… bo do tej pory szukałem motywacji, magicznej pigułki, a tak naprawdę zrozumienie, że powtarzalne rutyny dają nam sukces.

      Poza tym…podziwiam Cię za pamięć. Jak bardzo pamiętałeś pewne niuansy i historyjki w swoim życiu.

      • Tomasz Micherda

        Bardzo dziękuję Marcinie za komentarz i dobrą opinię. 🙂 Ten post jest lekko z przymrużeniem oka, bo wiem, że wcześniej czy później projekt się zwróci. Post ma za zadanie pokazać po prostu moje wyniki po kilku miesiącach i są one słabe, ale jak wiesz ja jestem cierpliwy. 🙂

    • joanna

      Kupiłam Twojego e-booka i książka jest naprawdę dobra. Nie tylko jako konkretna wiedza, ale także fajna motywacyjna lektura do poczytania (naprawdę mnie wciągnęła i szybciutko skończyłam czytać). Myślę, że pewnym problemem jest dość wysoka cena (zobacz sobie ceny książek i e-booków w księgarniach online, naprawdę jest dużo pozycji w cenach około 20-30 zł, czyli 2-3 razy taniej). Wiem, że zawartość jest jej warta 🙂 Ale przyznam Ci, że czytam Twojego bloga, a jednak też przez chwilę się zastanawiałam, czy tyle zapłacić. Myślę, że inni też mogą mieć takie obiekcje.

      • Tomasz Micherda

        Wielkie dzięki Joanna – starałem się i książka jest napisana w dużej mierze z pasji, a nie biznesowo. Nad ceną pomyślę, ale na razie zostaje taka, bo jestem zdania, że książka jest warta tej ceny, ale to trzeba pierwsze zaryzykować jak się jest czytelnikiem. 🙂

    • Ewa

      Cóż, ja tez książki nie kupię, bo nie lubię czytać o niczym. Książek motywacyjnych jest multum. Ja szukam konkretnej wiedzy: jak ustawić skuteczną kampanię, jakiej wysokości powinny być bidy, jak szukać nisz i pomysłów, co może się sprzedać itd. Trochę już wiem ale ciągle szukam i książkę z takimi pełnymi informacjami chętnie kupię 🙂

      • Tomasz Micherda

        To nie jest typowa książka motywacyjna, ale bardziej książka przygodowa z elementami biznesu. 🙂 W każdym razie rozumiem Cię Ewa i książek z konkretnymi informacjami raczej nie znajdziesz łatwo – tutaj bardziej warto iść w kierunku kursów online, które uczą krok po kroku jak coś zrobić.

Skomentuj